30 listopada, czyli w Andrzejki (najlepsze życzenia dla wszystkich Andrzejów, a zwłaszcza dla mojego mechanika;-) udaliśmy się na wyprawę w Beskid Sądecki. Naszym celem było schronisko PTTK na Przechybie oraz wieża widokowa na Radziejowej. Wyjechaliśmy spod Klubu Maczki o 8.00. Tym razem oprócz stałego składu zjawiły się 3 nowe osoby: Sylwia, Marta i Marcin. Łącznie nasza grupa liczyła 14 osób.
Na szlak wyruszyliśmy w Krościenku nad Dunajcem. W zasadzie trasa od początku była zaśnieżona. W wyższych rejonach zachwycił nas iście bajkowy zimowy krajobraz – piękne wprowadzenie do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.
Piękne ośnieżone choinki stanowiły o wiele lepszą dekorację i oddawały klimat zimowy o wiele bardziej skutecznie niż wszelkie gadżety z Zara Home, Duka, czy mojego ulubionego Home&You.
Śniegu było rzeczywiście dużo. Czasami zaspy były po kolana. Trasa była długa, ale niezbyt stroma, co sprzyjało różnym dyskusjom na szlaku. Jedynym minusem w zasadzie były tylko ciężkie plecaki. Co prawda niektórym zawartość nazajutrz mocno się zmniejszyła dzięki wspólnemu biesiadowaniu w schronisku;-)
Do schroniska zawitaliśmy już po zmroku, mijając po drodze oświetloną w górnych partiach wieżę nadajnika. W ciemnościach słuchaliśmy rad Tomka – co należy zrobić jeśli kiedyś – oczywiście oby to nigdy nie nastąpiło – na szlaku spotka nas niedźwiedź, dzik, lub inne dzikie zwierzęta – na przykład żyrafy, tygrysy lub wielbłądy – otóż należy robić bardzo dużo hałasu – i najlepiej zawczasu zaopatrzyć się w niezbędny sprzęt muzyczny. Oczywiście wybierając rodzaj instrumentu należy wziąć pod uwagę ciężar plecaka – czyli np. perkusja odpada, bo logistycznie byłoby trudno ją targać – zwłaszcza z uwagi na wspomniane zaspy po kolana, a potem ewentualne niedogodności związane z montażem – w razie gdyby wspomniany przedstawiciel groźnego gatunku stanął na naszej drodze. Być może musielibyśmy uprzejmie poprosić go o chwilę cierpliwości, aby instrument nabrał docelowego kształtu i mógł spełnić swoją funkcję rzetelnie.
Schronisko przepięknie wyglądało w zimowej aurze – zarówno wieczorem kiedy przybyliśmy, jak i podczas porannego wymarszu w niedzielę (po 10.00).
Wieczór w schronisku był niezwykle emocjonujący. Najpierw graliśmy w mafię . Co prawda dosyć dużo czasu zajęło zanim wszyscy zrozumieli zasady gry, co było przyczyną burzliwej i humorystycznej dyskusji. Sama gra również przebiegała emocjonująco – i zaskakująco. Bo czyż normalnym jest to, ze mieszkańcy z ogromną skutecznością eliminują siebie nawzajem oszczędzając tym samym mafię? Mafia miała wyjątkowo komfortową sytuację i notorycznie wygrywała każdą rundę, niekiedy już na wstępie eliminując Kataniego (nie mylić z Kadafim- on już został wyeliminowany).
Po zabawie w mafię przyszła pora na zabawę w odgadywanie postaci, których imię naklejono uczestnikom na czołach. Zabawa była przednia – i wniosek bardzo ciekawy – czasami najprostsze rozwiązania nie przychodzą nam do głowy – i wtedy szukamy dalej, niepotrzebnie komplikując sobie życie.
Również wieczorem kolejne osoby zostały odznaczone odznakami Perciowymi: Dawid, Sylwia, Ania oraz Ewa.
Na drugi dzień rano dowiedzieliśmy się ze Michał miał mordercze zakusy wobec Daniela, który hałasował w nocy butelką. Swoją drogą ciekawe czy taki hałas mógłby przestraszyć niedźwiedzia spotkanego na szlaku?
Śniadanie upłynęło w miłej atmosferze, przerywane groźbami karalnymi rzucanymi przez Michała w stronę Daniela. Na szczęście rękoczyny nie doszły do skutku i po 10, po zrobieniu zdjęcia grupowego wyruszyliśmy poprzez cudny zimowy krajobraz jak z pięknej zimowej baśni. Na początku towarzyszyła nam mgła, która potem ustąpiła miejsca słońcu, które nieśmiało przebijało się przez lekkie zachmurzenie.
Droga drugiego dnia była równie długa jak dnia pierwszego – szliśmy około 5 -6 godzin. Nie wiem dokładnie, bo celowo nie zabrałam zegarka – zawsze to parę deko więcej;-)
Na trasie mijaliśmy wieżę widokową na Radziejowej, z której Michał zauważał głównie orzeszki czekolady Nussbaiser, a Tomek zrzucał na nas śnieg. Z kolei Dawid zrzucał aparat. Przy trasie poczuliśmy się przez chwilę jak mistrzowscy tropiciele Apacze – po odkryciu ogniska, które ktoś niedawno zagaszał oraz śladu po noclegu 2 turystów w samych śpiworach na śniegu.
W drodze powrotnej powstało nowe sformułowanie którego możemy używać na określenie sytuacji kiedy czegoś jest dużo, lub też aby wzmocnić naszą wypowiedź. Mianowicie „w szynkę”. Czyli przykład użycia mógłby wyglądać następująco: „Pasażer jest w szynkę nieuprzejmy”; „Na stacji jest w szynkę jedzenia”, lub też „Na szczycie góry jest w szynkę śniegu”.
Na ostatnim postoju drogi powrotnej Sylwia z Agnieszką ulepiły bałwana i pieczołowicie zadbały, aby miał wszystkie bałwanie cechy: usta, oczy oraz przynajmniej 3 części samej postaci. Jednak Michał najwyraźniej nie był zadowolony z efektu finalnego, ponieważ z dużą brutalnością roztrzaskał bałwanka kijkiem. Moment egzekucji został uwieczniony przez Tomka. Myślę ze zdjęcie ma szansę na prestiżową nagrodę w konkursie Word Press Photo.
Do busa dotarliśmy pół godziny przed czasem, co świadczy o naszej bardzo dobrej organizacji.
Ewa jeszcze rano wspominała że się trochę przeziębiła, ja poczułam dreszcze i zaczęłam kichać chwilę po powrocie do domu.
Z tego powodu załączam dla wszystkich członków Perci kilka skutecznych porad na przeziębienie:
1) Gorąca aromatyczna kąpiel
2) Gorąca herbata z imbirem, miodem i goździkami
3) Gorąca woda z cytryną i imbirem
4) Inhalacje z pączków sosny, żywicy sosnowej, olejków sosnowych, tymiankowych, eukaliptusowych, cytrynowych (niektóre osobno, inne możemy mieszać)
5) Sok z cebuli – zależy jednak od tolerancji naszych domowników
6) Kanapka z masłem czosnkowym – uwaga jak powyżej
7) Popijanie kilka razy dziennie mikstury złożonej z łyżeczki drobno utartego świeżego chrzanu zmieszanego z sokiem cytrynowym
8) Jest też inna mniej konwencjonalna metoda związana z krupnikiem – ale nie tym, który Michał wypija łyżką z talerza. Krupnik wlewamy do garnka, dolewamy nieco wody. Podgrzewamy do wysokiej temperatury i dodajemy do smaku cukier (najlepiej trzcinowy).Wlewamy napój do grubych szklanek i dodajemy gruby plasterek cytryny.
Do punktu zbiórki, czyli pod Klub Maczki dotarliśmy przed 19.00. Zmęczeni ale bardzo zadowoleni i naładowani pozytywną energią, którą spożytkujemy na co dzień.
Pkt:
Szczawnica Zdrój >15> Schr PTTK Prehyba >5> Radziejowa >9> Rytro
Suma: 29
Zdjęcia i kilka bonusów: KLIK
Tekst: Dorota Stojek, Zdjęcia: Tomasz Kowal, MG, Sylwia Kokoszka, Ewa Gbyl