Godzina 7:26 rano. Tajna grupa tajemniczych ludzi, gromadzi się w nieokreślonym miejscu przy ulicy Krakowska 26, w ściśle tajnych celach. Tajna liczebność: 13 osób . Nie zarejestrowano spóźnienia. Roszada personalna obejmuje niedobór jednej osoby kosztem trzech nowych o tajemniczych imionach : Daniel, Karolina i Wojtek. Pozostali członkowie misji to Az, Sas, Daniłka, Michał, Marta, Ewa, Sylwia, Aga, Bartez, Ania. Jesteśmy gotowi.


Etap Pierwszy: Zrzut
Wyruszywszy z tajnej lokalizacji w Maczkach, przy wsparciu znanego nam dobrze płatnego przemytnika i współ-konspiratora, dla niepoznaki tylko nazywanego przez nas Szczepanbusem, drużyna nasza z każdą minutą zbliżała się do celu wyprawy, pokonując rozliczne przeszkody nie do pokonania i przemierzając gościńce nieprzemierzalne.

 

W głowach naszych kiełkowały myśli o czekających nieznanych zagrożeniach, ale też o tajnym celu naszej wyprawy, i o tym jak ważna dla powodzenia tej misji jest dyskrecja. Pierwsze problemy ujawniły się jednakże już podczas transportu, kiedy to dla zmylenia nieokreślonego jeszcze zagrożenia, musieliśmy zmieniać trasę. Prawdziwe problemy miały się dopiero zacząć. Nieznani spiskowcy knuli już, jak uniemożliwić nam realizację powierzonego zadania i dali znać o sobie szybciej niż mogliśmy się spodziewać. Zaatakowali niespodziewanie. Tu po raz pierwszy wymknęliśmy się spod oślizgłych macek zaparzeńców, gdy podczas nienaturalnie wydłużającego się postoju na przejeździe, nasz Perciowy, tajny informatyk i krótkofalowiec Michał, zdemaskował podstępnie sabotowany przez zamachowców system sterowania ruchu „Bombardier” (będący jak wiadomo Mercedesem wśród systemów tego pokroju) co umożliwiło nam wykonanie w ostatniej chwili brawurowego manewru wymijająco-ucieczkowego. Stało się jasne, że grupa padła ofiarą spisku, wymieniliśmy tylko nerwowe spojrzenia i postanowiliśmy skoncentrować się na celu mimo wszystko. O godzinie 11:00 nastąpił tajny zrzut. Oto jesteśmy.


Etap Drugi: Ścieżka niebieska
Wylądowaliśmy na granicy. Stąd niewidoczni dla oczu turystów ruszamy dalej. Najpierw trzeba dokonać przeszeregowania, przeorganizowania i zmiany obuwia. Wiele operacji które wykonaliśmy podczas tych manewrów miały niebawem postawić sukces misji pod znakiem zapytania, ale teraz nie zastanawialiśmy się nad tym. Teraz spoglądaliśmy jak w przepaść w którą za chwilę trzeba wskoczyć, w kierunku w którym za chwilę planowaliśmy się udać. Uzbrojeni w radia wkroczyliśmy na nieznane tereny. Spiskowcy już na nas czekali.

Najpierw okazało się, że kolega z hufca zabrzańskiego – Daniel, w wyniku niewyjaśnionego fortelu padł ofiarą magicznej inwersji tj. jego profesjonalne buty zostały zamienione na zwykłe zamszowe półbuty. Po tajnych twarzach perciowców przebiegł cień tajnego zwątpienia. Później było już tylko gorzej. Najgorszy okazał się nieprzyjemny, nieprzyjazny, czy wręcz wrogi śnieg, który zalegał na naszej ścieżce, podczas gdy wszędzie już dawno stopniał. Bez wątpienia to był precyzyjnie obliczony i wycelowany prosto w nasze stopy podstęp . Ostrożnie więc , grupa posuwała się ku górze, organizując częste postoje rozpoznawcze i orientacyjne, asekuracyjnie nie wdając się w żadne rozmowy z przechodniami w myśl reguły: „uważaj, bo nigdy nie wiadomo gdzie czai się zdrajca”. Naturalna systematyka i doświadczenie, pozwoliły nam zrealizować strategię podziału na kilka hufców, które posuwały się do przodu w ustalonych i precyzyjnie omówionych odległościach, wysuwając oczywiście na przód dwuosobowy hufiec zwiadowczy Aza i Daniłki. Ich godna najwyższego orderu odwaga ma jednak swoją cenę, o czym dotkliwie przekonał się przodownik oddziału zwiadowczego Az. To właśnie w niego została wycelowana najgorsza broń wroga: destabilizacja oprzyrządowania bieżnego, lewego. Na domiar złego jego kompan nagle uległ brutalnemu podtruciu substancją na bazie alkoholu, wbrew własnej woli i postanowieniom. Seria tych wypadków utwierdziła nas w przekonaniu, że mamy do czynienia z najgorszą intrygą i machinacją. Morale topniały w mgnieniu oka. Zdawało się słyszeć tylko jęki, modły i przekleństwa. Zdawało się, że porażka czai się za następnym drzewem. Zdawało się, że widać.....


Etap Trzeci: Szczyt
A jednak. Czyżby sukces? Zwiadowcy już tu są. Kolejne hufce docierają, wszyscy w euforii, dobyli ze swych perć-packów napoje, posiłki, zimną płytę, konfetti, wszystko. Oto jesteśmy. Oto Pilsko pod naszymi stopami. Już w wyobraźni słyszymy dźwięk orderów. Ależ ekstaza.
Przystąpiliśmy czym prędzej do tradycyjnych działań konsumpcyjnych i animacyjnych. Do niekończących się rozmów. Do wspominek. Gałgany ze zwiadu wysyłają depesze do Pani Wiceżal – ah gdyby ona tu była z nami. Fotografujemy się wzajemnie. Marta karmi Juniora jabłkiem antonówką. Słońce świeci.
Nagle coś wzbudziło ogólny niepokój. Coś zaniepokoiło kolegę Michała. Inni też zaczęli szeptać, że niby to nie to. Że iluzja jakaś, sztuczka magiczna, zakłamanie, fałsz. Że to nie ten szczyt. Że oto kolejna pułapka, podstęp i zdrada. Że to nie Pilsko jeszcze. Sabotaż!
Mobilizacja. Do szczytu jeszcze 5 minut drogi. Do dziś nikt nie wie jak ten krótki, niepozorny, wznoszący się o zaledwie 20 metrów przewyższenia odcinek który wtedy pokonaliśmy, mógł spowodować tak wielkie straty, podtopienia i ogólny upadek morali tajnej drużyny naszej. Ważne jest, że ostatecznie cel został osiągnięty. Późnym popołudniem zdobywamy szczyt Pilska (1572m n.p.m). Delektujemy się widokami. Widoczność Tatr wzmacnia nas i dodaje otuchy. Popasamy w słońcu. Hufiec zabrzański odpoczywa i gromadzi siły na dalsze przeprawy. Hufiec dziewczęcy biega w ekstazie dookoła, od czasu do czasu fotografując się wzajemnie. Ja próbuję wykonać dokumentację ale się potykam o kamienie. Bartez z Anią gdzieś mi zniknęli z pola widzenia. A niestrudzona formacja zwiadowcza próbuje odrobić straty poprzez złożenie ofiary na ołtarzu, z braku jednak stosownego materiału niemowlęcego składają siebie na zmianę. Udaje im się to wbrew wszelkiej logice, co dowodzi tylko słuszności naszego bohaterskiego i arcytajnego przedsięwzięcia . Ja próbuję udokumentować tą ceremonię, niemalże przypłacające to życiem, albowiem i tu nie jesteśmy wolni od podstępków renegatów i kamieni kładzionych pod nogi zewsząd. Dokonawszy już ofiary oraz oficjalnego zakręcenia wody w Korbielowie gigantycznym zaworem, dla niepoznaki tylko przypominającym krzyż, udajemy się do tajnej bazy pośredniej na Hali Miziowej, zwanej przez nas potocznie Schroniskiem Peteteka.

Zajmujemy miejsca i szybko załatwiamy potajemne konspiracje, opłaty zwolnione od podatku, posiłki i napoje. Mamy niewiele czasu co niektórym nie jest w smak, wszak za nami długa droga. A przed nami też niemało. Nie możemy się oprzeć wrażeniu, że jesteśmy obserwowani. Napięcie rośnie ale jeszcze musimy zrobić obowiązkowe zdjęcie grupowe- dowód udanej akcji i zwycięstwa z nieznanymi siłami nieokreślonego wroga. Delektujemy się wzniosłą chwilą. Symbolika tego wydarzenia jest oczywista. I tajna. Niestety- czas goni.


Etap Czwarty: Ścieżka zielona
Nadwyrężony, podtruty kolejnymi niespodziewanymi dawkami alkoholu i pozbawiony atrybutów bieżnych zwiad wyrusza odważnie przodem. Szybko okazuje się jednak, że oprzyrządowanie awaryjne nie ma szans na wrogich i zimnych bardziej niż kiedykolwiek, śnieżnych czapach nieprzyjaciela. Spisek znów czai się za rogiem. Dlatego zastosowujemy w ukryciu plan awaryjny, składający się z dwóch worków foliowych, uszkodzonego obuwia i czarnego paska należącego do Juniora. Wszyscy jesteśmy mocno poddenerwowani ale nie porzucamy nadziei- musi się udać. Hufce tylne łącza się już z przednimi oraz środkowymi po czym forsujemy stoki zwartą grupą. Dekoncentrujemy potencjalnego wroga tą strategii zmianą- ha, ha.
Jednak zmowa nie ma końca- kolega Wojtek z hufca zabrzańskiego doznał kontuzji nogawki. Pękła była ona ni z tego ni owego wzdłuż, i nawet nie po szwie tylko tak sobie. Spisek osiągnął apogeum. Niektórzy nawet w 2 minucie usłyszeli strzały.
Zejście zdaje się nie mieć końca, trawersujemy, kluczymy i skośnie tniemy. Nagle wychodzimy poza strefę śniegu i wiemy już, że najgorsze za nami. Do punktu odbioru docieramy 45 min przed czasem. Drużyna wiwatuje, zrzuca z siebie utrudzone sprzęty, wzdycha, świętuje i rzuca sobie naszyję. Żółty transporter zaprasza do środka.


Etap Piąty: Ewakuacja
Szczepanbus , specjalista od transportu, kamuflażu i szybkich postojów jak się okazuje ma jeszcze jedną specjalizację o której przekonujemy się w trakcie ewakuacji: jest znawcą muzyki lat 80tych. Zapoznaje nas z dokonaniami artystów zamierzchłych czasów co pozwala na chwilę popaść w błogie zapomnienie. Nie na długo gdyż niebawem musimy się zatrzymać aby zrewitalizować treść żołądka. Choć sukces już się dokonał, a zdrajcy mają się z pyszna , w myślach naszych już kwitną ziarenka niepokoju o to , z czym przyjdzie zmierzyć się następnym razem. Czas pokaże.



Pkt:
Przełęcz Glinne >12> Pilsko >2> schr PTTK Hala Miziowa >6> Korbielów 
Suma 20

Zdjęcia spakowane do pobrania: TU

  • pilsko_gwiazda_001
  • pilsko_gwiazda_002
  • pilsko_gwiazda_003
  • pilsko_gwiazda_004
  • pilsko_gwiazda_005
  • pilsko_gwiazda_006
  • pilsko_kokoszka_001
  • pilsko_kokoszka_002
  • pilsko_kokoszka_003
  • pilsko_kokoszka_004
  • pilsko_kokoszka_006
  • pilsko_kokoszka_007
  • pilsko_kokoszka_008
  • pilsko_kokoszka_009
  • pilsko_kokoszka_010
  • pilsko_kokoszka_011
  • pilsko_kokoszka_012
  • pilsko_kokoszka_013
  • pilsko_kokoszka_014
  • pilsko_kokoszka_015
  • pilsko_kokoszka_016
  • pilsko_kokoszka_017
  • pilsko_kokoszka_018
  • pilsko_kokoszka_019
  • pilsko_kokoszka_020
  • pilsko_kokoszka_022
  • pilsko_kokoszka_023
  • pilsko_kokoszka_024
  • pilsko_kokoszka_025
  • pilsko_kokoszka_026
  • pilsko_kowal_001
  • pilsko_kowal_002
  • pilsko_kowal_003
  • pilsko_kowal_004
  • pilsko_kowal_005
  • pilsko_kowal_006
  • pilsko_kowal_007
  • pilsko_kowal_008
  • pilsko_kowal_009
  • pilsko_kowal_010
  • pilsko_kowal_011
  • pilsko_kowal_012
  • pilsko_kowal_013
  • pilsko_kowal_014
  • pilsko_kowal_015
  • pilsko_kowal_016
  • pilsko_kowal_017
  • pilsko_kowal_018
  • pilsko_kowal_019
  • pilsko_kowal_020
  • pilsko_kowal_021
  • pilsko_kowal_022
  • pilsko_kowal_023
  • pilsko_kowal_024
  • pilsko_kowal_025
  • pilsko_kowal_026

Tekst: Tomasz Kowal Zdjęcia: Tomasz Kowal, MG, Sylwia Kokoszka

Przystanek Otwartej Kultury Maczki

ul. Krakowska 26, 41-217 Sosnowiec
tel: 32 294 81 28
mail: biuro(małpa)klubmaczki.pl
NIP: 644 28 80 685

Godziny otwarcia:
11:00 - 19:00
biuro czynne od 8:30