Na Babią po widoki!
Ponieważ jednak Perciowcy z natury odznaczają się sporą życzliwością w stosunku do nowopoznanych ludzi/istot/misiów, więc nadprogramowy uczestnik został przyjęty z ogromną serdecznością. Szczególnie silne uczucia wzbudził on w Michale, który nieoczekiwanie dla otoczenia odsłonił wrażliwą stronę swej natury i otoczył Juniora ojcowską troską. Droga w góry upłynęła tradycyjnie w przyjemnej i relaksującej atmosferze (kto by się przejmował korkami po drodze) z równie tradycyjną przerwą na rozprostowanie nóg, pobudzenie kofeiną i uzupełnienie kalorii.
Po dotarciu na przełęcz Krowiarki (1010 m.n.p.m.), skąd miało się rozpocząć podejście, technika nagle odmówiła posłuszeństwa i część grupy została odcięta od swych plecaków. Taka drobna przeszkoda nie zdołała jednak powstrzymać zdeterminowanej grupy i po krótkiej walce z opornym bagażnikiem (na szczęście bez ofiar w ludziach ani drzwiach) bagaże zostały sprytnie wydostane innym wyjściem. Jeszcze krótka zbiórka organizacyjna, zakup biletów i ruszyliśmy na trasę czerwonym szlakiem.
Podejście schodami przez las choć męczące i przerywane dość częstymi chwilami odpoczynku (chwała pomysłodawcom ławeczek na szlaku!) było stosunkowe niedługie i już po godzinie wspinaczki mogliśmy się cieszyć przepięknymi widokami z Sokolicy (1367 m.n.p.m.). Pomimo kilku ciemnych chmur zbierających się nad Diablakiem, pogoda nadal była piękna i pozwalała w pełni docenić walory tarasu widokowego i rozciągającej się przed nami panoramy. Po wzmocnieniu się kanapkami, herbatą z tajemniczym dodatkiem produkcji Sasa, paru pamiątkowych fotkach z misiem (no w końcu w górach się jest…) oraz krótkiej dyskusji na temat: „potencjalne możliwości transportowe napojów wyskokowych w plecaku turystycznym z zastosowaniem w praktyce”, ruszyliśmy w dalszą drogę. Przejście przez piętro kosodrzewiny przypominało momentami marsz zatłoczoną ulicą w środku miasta, ale już po wydostaniu się z wąskich ścieżek na otwarty teren zrobiło się luźniej.
Grupa poruszała się w niezbyt wielkich odstępach, więc na szczyt góry dotarliśmy w mniej więcej podobnym czasie. Najwygodniej wspinaczka upływała Juniorowi, który pokonał trasę na plecach swego opiekuna. Choć z drugiej strony pojęcie wygody może okazać się względne, biorąc pod uwagę system nosidełkowy zastosowany przez troskliwego Michała. System uprzęży jego wynalazku, odcinający powietrze i dopływ krwi , choć innowacyjny, mógłby niestety nie przejść testów na bardziej wymagających od Juniora istotach. Czy podobał się Juniorowi ciężko stwierdzić, gdyż wybałuszone oczka i uśmiechnięty pyszczek odzwierciedlały na jego mordce sprzeczne uczucia. Niewątpliwe jest natomiast, że sympatyczna ta mordka wzbudzała niemałe zainteresowanie na szlaku i ku uciesze opiekuna umożliwiała zawarcie nowych obiecujących znajomości z widokami na tajski masaż. Na szczycie (1725 m.n.p.m.) pomimo lodowatego wiatru zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na podziwianie widoków (Tatry, choć niezbyt wyraźne, mimo to piękne), konsumowanie zapasów jedzenia i raczenie się napojami rozgrzewającymi (w wersji z prądem lub bez). Przed udaniem się w dalszą drogę zostawiliśmy dla potomnych autografy w zamykanej w skrzynce książce. Została też uwieczniona panorama Tatr w wersji perciowej.
Warning: No images in specified directory. Please check the directoy!
Debug: specified directory - https://www.klubmaczki.pl/images/stories/sekcje/tc/2011/2011_07_23_babia_gora/pan:400:100
W stosunku do zeszłorocznej panoramy dają się zauważyć pewne zmiany w rozmieszczeniu, a zwłaszcza w liczebności szczytów, które dobitnie świadczą o nieustających ruchach górotwórczych na tym terenie. Po udokumentowaniu na zdjęciu tego ważnego naukowo faktu, grupa udała się w kierunku schroniska na Markowych Szczawinach. Po zejściu z Diablaka nastąpiła przerwa relaksacyjna na przełęczy Brona (1408 m.n.p.m.). Parę kęsów, parę łyków, krótka drzemka, krótka integracja co poniektórych Perciowców i misiów z inną grupą turystyczną i z nowymi siłami ruszyliśmy w dół. W schronisku kolejny posiłek, regeneracja sił, zebranie pieczątek i wręczenie odznak świstaka zasłużonym członkom. Jako że surowy regulamin, a właściwie jego strażnik dysponujący jeszcze bardziej surową listą punktów, nie wyraził zgody na wliczenie odbywającej się wyprawy do wydania w danej chwili kolejnych odznak, zostały wręczone też zastępcze odznaki. Po wypoczynku skierowaliśmy się w stronę parkingu w Zawoi Markowej, gdzie jak mieliśmy nadzieję, czekał na nas bus. I tak oto zakończyła się historyczna pod względem rekordu liczebności wyprawa Perci. Pozostaje więc wyzwanie pobicia tego rekordu na kolejnym wyjeździe…
Punktacja Odznaki Świstaka:
Przełęcz Krowiarki >7> Sokolica >7> Babia Góra >5> Schr PTTK Markowe Szczawiny >5> Zawoja Markowa
W sumie punktów: 24
Zdjęcia z galerii oraz całe mnóstwo dodatkowych, plus tapety zawarte są w paczce (.zip) do pobrania TU
Zdjęcia: Tomasz Kowal (1-34), Sylwia Kokoszka (35-50). Tekst: Agnieszka Górecka